sobota, 31 grudnia 2011

Na 5 godzin przed Nowym Rokiem

10 km

Oczywiście, po południu stadion zamknięty, bo... Cholera wie, dlaczego. Sylwester to zwykły dzień przecież. Ale nie dla urzędników od sportu.

Pobiegłem do parku przemysłowego. Droga w tamtą stronę OK, bo jeszcze za dnia. Ostatnie 1,5 km z duszą na ramieniu, bo skrajem drogi, która nie ma pobocza. Dopiero w takich warunkach widać, jakie głąby jeżdżą po polskich drogach. Jeden cymbał drze na długich światłach, rozświetlając swoją ciemnotę, oślepiając przy okazji przechodniów. Inny bohater zasuwa jak głupi i choć droga pusta, mija mnie o pół metra. Podziwiać durną wiarę debila, że pieszy mu się nie wypieprzy tuż przed maską? Czy współczuć kompletnego braku wyobraźni? Aż chce się w takich okolicznościach podnieść kamień i walnąć w szybę głupka...

Dobra, jeśli ktoś to czyta (prócz mnie, bien sur), to wszystkiego naj... w kolejnym roku. Ani jednego dnia bez treningu!

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".