10 km
Oczywiście, po południu stadion zamknięty, bo... Cholera wie, dlaczego. Sylwester to zwykły dzień przecież. Ale nie dla urzędników od sportu.
Pobiegłem do parku przemysłowego. Droga w tamtą stronę OK, bo jeszcze za dnia. Ostatnie 1,5 km z duszą na ramieniu, bo skrajem drogi, która nie ma pobocza. Dopiero w takich warunkach widać, jakie głąby jeżdżą po polskich drogach. Jeden cymbał drze na długich światłach, rozświetlając swoją ciemnotę, oślepiając przy okazji przechodniów. Inny bohater zasuwa jak głupi i choć droga pusta, mija mnie o pół metra. Podziwiać durną wiarę debila, że pieszy mu się nie wypieprzy tuż przed maską? Czy współczuć kompletnego braku wyobraźni? Aż chce się w takich okolicznościach podnieść kamień i walnąć w szybę głupka...
Dobra, jeśli ktoś to czyta (prócz mnie, bien sur), to wszystkiego naj... w kolejnym roku. Ani jednego dnia bez treningu!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".