wtorek, 27 grudnia 2011

Zima jak wiosna


14 km po lesie.

Kiedy jest +10, nie pada deszcz i nie wieje wiatr, trzeba korzystać z uroków najbliższych okolic miasteczka, czyli biegać po lesie. Tradycyjna trasa wiedzie przez stadion, przez las za starym liceum, aż do Góry Lotnika. Tam chwila przerwy, po czym skręt w prawo w kierunku drogi nr 3, przecinam "trójkę" i jej starą, zamkniętą już szosą biegnę do dawnego przejazdu, tam skręt w stronę Goleniowskiego Parku Przemysłowego, 3 km przez park i kolejne dwa powrotu na stadion. Razem 14-15 km. Najprzyjemniejszy jest odcinek leśny, bo zróżnicowany i nie monotonny. Nudą jest bieg przez park przemysłowy, ale tam z kolei jest ładna, równa droga o długości 3 km.
W lesie ciekawostka: rosną kurki! Koniec grudnia, a z mchu wystają pomarańczowe, młodziutkie kureczki.

Bieg niespecjalnie mi dziś szedł. No cóż, jeśli się spożywa to i owo do drugiej w nocy, śpi 5 godzin, a rano nie czuje się najlepiej, trudno o rewelacyjne wyniki. Ale przynajmniej się przewietrzyłem, spaliłem resztkę wczorajszych napitków i doprowadziłem do porządku. Jak zwykle, po biegu umysł odświeżony, a świat wygląda sympatyczniej.

Ciekawe, że od biegania można się uzależnić. W ostatnich dwóch miesiącach miałem tylko jeden dzień bez treningu. Czasami naprawdę nie chce się wychodzić z ciepłego domku, ale natychmiast mam wyrzut sumienia i w końcu włażę w dres, adidasy i ruszam w teren. Kiedy wracam, mam za to poczucie, że nie zmarnowałem dnia. I zadowolenie z siebie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".