poniedziałek, 9 stycznia 2012

Dziś super, jutro...?

12 km, stadion

Dobry, nie za szybki początek, a potem równym tempem bez żadnych przerw. Pięć ostatnich kółek zdecydowanie szybciej, ale bez łupania do utraty tchu. W efekcie skończyłem z poczuciem, że drugie tyle mógłbym przebiec od ręki. 

Nie wiem, czy jutrzejszy bieg będzie równie przyjemny. Junior w szóstym podejściu zdał dziś egzamin na prawo jazdy. Stawia, jak się okazuje, whisky JW, chowaną na tę okazję od pół roku. Wolałbym coś białego, ale może, jeśli będzie oszczędne spożywanie, ocaleję. Przychodzi Piotrek, bo - jak napisał - młodego kierowcy nie można obrazić odmową zaproszenia. 
Młody męczył się z tym egzaminem niemiłosiernie. Teorię zna na wyrywki, jeździ świetnie, ale trafiał na mendowatych egzaminatorów, uwalających za byle g... Dziś miał farta. Może pomogła "dziesiątka" wypisana na samochodzie? Może modlitwy babci Jadzi? Mniejsza, zdał, teraz pora naprawdę nauczyć się jeździć. 
Swoją drogą, tak ucieszonego juniora nie widziałem od dawna.

Nadal nie palę papierosów, nawet nie znam nowych cen (podobno są nowe). Nie ciągnie mnie zupełnie. Przyjemność sprawia mi zapalenie od czasu do czasu fajki. Nie da się tego zrobić w pięć minut, bo to ceremonia zajmująca z pół godziny. I dobrze. 

A, ważyłem się. 95, przez miesiąc ubyło prawie 3 kilo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".