wtorek, 3 stycznia 2012

Dzionek dłuższy

Poniedziałek - 10 km
Dzisiaj - 10 km

Od dzisiaj słońce zaczęło wcześniej wschodzić. Od Wigilii później zachodzi, dzień się więc wydłuża. Nie widać tego jeszcze, ale miła jest świadomość, że najdłuższe noce mamy już za sobą :)))

Niech cholera tę bieżnię... Ledwie dziś zacząłem trening, zaczęło i padać. Najpierw leciutko, pod koniec zacinał zimny, taki listopadowy, gęsty deszcz. Bieżnia na początku prawie idealna, z każdym okrążeniem zmieniała się w bajoro. Parę ostatnich kółek musiałem biegać po murawie, bo żużel był już zalany, a woda chlupała mi w butach. Jeden zysk, że ponieważ chciałem jak najszybciej skończyć, całą dychę przebiegłem cięgiem, bez przystanku.

Bieganie po lesie jest przyjemniejsze, bo i widok zmienny, tempro zróżnicowane, no i przystanąć na chwilę tak jakoś nie wstyd przed sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".