wtorek, 28 lutego 2012

To nie Ramzova

7 km plus podbiegi

Z Góry Lotnika nici, w nocy i przed południem mocno padało, w lesie mokro. Zmiana planów: droga na Lubczynę, a podbiegi ćwiczyłem na wiadukcie. Jest tam odcinek chodnika wyłożony kostką betonową, po około 200 m z obu stron wiaduktu, z tego po ok. 150 m dość dobrze nachylone. Podbieg, zbiegnięcie na drugą stronę, zwrot i od nowa. Tak 10 razy. Najgorzej było za 3-4 razem, potem szło już bez kłopotów. Przypomniałem sobie pierwszy bieg w Czechach, miesiąc temu: kilka kilometrów stale pod górę. O, tam to można poćwiczyć!
Chwilka przerwy, powrót do miasta i jeszcze trzy duże kółka wokół bieżni. Wokół, bo oczywiście sama bieżnia do użytku się nie nadaje, po deszczyku cofnęła się w ewolucji do fazy miękkiego gówna, miejscami bagna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".