wtorek, 6 marca 2012

Bez szału

7 km + podbiegi

Rano wiozłem teściową do Szczecina, przed siódmą byłem przy garażu. Patrzę i widzę na bieżni parę pań zasuwających z kijkami w tempie ekspresowym. Podobno pierwsze przychodzą poćwiczyć już o szóstej rano!

Nie miałem dziś tej pary, co wczoraj, pierwsza połowa biegu taka sobie. Podbiegi starałem się zrobić w dobrym tempie, aż do lekkiej zadyszki i tempa oddechów 2/2. Odpoczynek w czasie zbiegania, nawrót i znów w górę. Droga powrotna w dobrym tempie, bardzo przyjemny bieg. Na stadionie zrobiłem jeszcze trzy kółka, dla dopełnienia dystansu - i do domu. 

Wieczorem na stadionie był autentyczny tłok. Grupki kobiet z kijkami na bieżni i na asfaltowej ścieżce wokół, kilkunastu biegaczy amatorów, no i ekipa wyczynowców Jacka Kostrzeby. Ci ostatni momentami musieli lawirować wśród chętnych do ruchowego relaksu. Najwyższy czas nie tylko zwałować bieżnię (Jacek wzniósł oczy w niebo, kiedy mu powiedziałem o trudnościach z przejechaniem wałem po bieżni), ale też wyznaczyć na niej pas dla biegających szybko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".