sobota, 17 marca 2012

Biegowo, kajakowo

10 km biegu plus 13 km w kajaku

Z całodziennej wyprawy kajakowej nici, bo rano była mgła jak mleko, strach jechać. Wskoczyłem więc w dres i rutynowe 25 kółek na stadionie, w tempie standardowym. Zaczynałem w mlecznej zupie, skończyłem w pięknym, wiosennym słońcu.
Jezioro z plaży w Cieszynie
by tak miło zaczęty dzień nie był zmarnowany, koło dziesiątej wrzuciłem kajak na dach i pojechałem na jezioro Woświn koło Chociwla. No i od razu przekonałem się, że do wiosny jeszcze dobre parę dni. Wprawdzie słońce świeciło, na niebie żadnej chmurki, ale wiatr konkretny i chłodny. Pół biedy było płynąć wzdłuż zachodniego brzegu, osłoniętego drzewami, z wiatrem w plecy. Kiedy dopłynąłem do wyspy, postanowiłem wracać drugą stroną jeziora. No i tu nieźle mnie pobujało, bo wiatr ostro wiał od przodu, czasem z boku. Fala spora, co niektóre przelewały się przez pokład kajaka, parę trzeba było przyjąć "na klatę". Można sobie wyobrazić wzruszenie, kiedy zalewa człowieka woda o temperaturze płynnego lodu... Nie honor by było się wycofywać, po za tym - przyjechałem nieco się zmęczyć. No to się zmęczyłem. Nie powiem, z ulgą wysiadałem z kajaka po pierwszym tegorocznym pływaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".