środa, 28 marca 2012

Szybko, wolno

10 km

W dyspozycjach na dziś było 10 km w przemiennym rytmie 400 wolno, 400 szybko. Życie zweryfikowało założenia. Nie próbowałem nawet biegać po bieżni z powodu tłoku, a przede wszystkim jej stanu. Nawierzchnia jest już przesuszona, a więc twarda i pokryta pyłem. Podeszwy moich butów są zużyte, więc każdy krok wiąże się z poślizgiem buta do tyłu, co zwalnia bieg i jest na dłuższą metę męczące. I wkurzające.
Biegałem więc wokół bieżni, po asfaltowej ścieżce, odcinkami po 500 m. Jedno okrążenie szybko, do lekkiej zadyszki, drugie wypoczynkowo, dla zregenerowania sił. Szybsze okrążenia nie były sprintem, ale biegiem zdecydowanie szybszym, niż mój przeciętny. Może uda się w przyszłości podkręcić przeciętne tempo do tej wielkości?
Ważne, że dziś nie ma żadnych problemów z wytrzymałością, mam wrażenie dużej rezerwy sił, a biega mi się coraz lżej. Jest nieźle.

Po południu na bieżni było tłoczno. Zawodnicy Jacka mieli trening szybkościowy, musieli lawirować wśród biegaczy-amatorów i kijkowiczów. "-Tak nie może być..." - kręcił głową Jacek. Powiedziałem, że prostą metodą jest wyznakowanie pola dla szybko biegających, a reszty - dla chodzących i truchtających. Jedna linia i po sprawie. "-Mówiłem o tym komu trzeba, sprawa jest w toku" - odparł Jacek. A, czyli znaczy, że w sprawie musi się wypowiedzieć Ojciec Dyrektor. Już widzę, jak kręci głową i mruczy: "-nooo, to nie takie proste, nie takie proste!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".