piątek, 9 marca 2012

Zadowolenie biegacza krzywdą piłkarza

10 km

Obraz piłkarskiej krzywdy
Na portalu gazety napisałem, że przydałoby się codziennie włączać światło na bieżni. Natychmiast odezwał się miłośnik piłki nożnej z pretensjami, że to by było faworyzowanie biegaczy kosztem piłkarzy. W zasadzie faworyzowanie już się odbywa, bo biegaczom choć rzadko i skromnie, to jednak przyświecają za darmo, a piłkarze za Las Vegas na euroboisku muszą płacić. Jegomość zapomniał oczywiście wspomnieć, że płacą z dotacji (coś ze 200 tys. zł) otrzymywanej od gminy. W każdym razie sprawa jest oczywista: światełko dla biegaczy to potwarz rzucona piłkarzom. Na argumenty, że za darmo sobie mogą pograć na dwóch jaśnie oświeconych "orlikach" jegomość nie zareagował. Co ciekawe, w podobnym stylu rzucił mi się dziś do gardła redakcyjny kolega Sylwuś, fan piłki. Żądał, żebym płacił za światełko na bieżni. Jak mu przypomniałem, że nie biorę (jak jego klub) gminnej kasy na swoje bieganie, ucichł.

Ranne bieganie okazuje się bardzo przyjemną rzeczą. Wcześniej kawka, po której biegnie się rześko i lekko. Najprzyjemniejsza jest świadomość, że stały punkt programu dnia jest już odhaczony. Przez resztę dnia człowiek funkcjonuje na naprawdę dobrych obrotach z poczuciem takiej lekkości i zadowolenia z siebie.
Dziś znowu wybrałem asfalt wokół bieżni, bo na żużlu leżał śnieg i było lekko ślisko. Miałem parę, bieg był szybki i sprawny, bez żadnej przerwy. Super!

1 komentarz:

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".