poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Achilles tylko postraszył?

10 km, stadion

Po deszczach bieżnia w dobrym stanie: wilgotna, lekko sprężysta, ani błota, ani pyłu. Byłem chwila po ósmej, na stadionie jak zwykle kilka pań, średnio 7-8 równocześnie.
Zacząłem od rozgrzewki, rozciągnięcia, ostrożnie stawiając kroki, by nie trafić na jakąś nierówność. Ścięgno mniej dokuczliwe niż wczoraj, raz tylko lekko zabolało, gdy krzywo postawiłem stopę. Kompletnie o nim zapomniałem już po piątym okrążeniu, czyli po 2 km, do końca spokój.
Starałem się zauważyć, kiedy organizm wejdzie w swój zdrowy rytm. Gdzieś na 7-8 okrążeniu. Niezauważalnie dla mnie samego, przyspieszyłem. I to jest chyba ta chwila, kiedy warto jednak mieć zegarek, kontrolować tempo i jak mówi Darek, nie dać się sobie podpuścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".