sobota, 21 kwietnia 2012

Spreewald

Piątek - 12 km, teren

Sobota - 21 km kajakami

Wyprawa nieco zwariowana: pobudka o 3, pakowanie sprzętu, 300 km jazdy do Spreewaldu, o 9 start na trasę. 7 godzin wiosłowania, obiad, 300 km drogi powrotnej, o 9 wieczorem byliśmy w domu.
Powodem wyprawy, przygotowywanej od prawie roku, było właśnie te 7 godzin wiosłowania po rzeczkach, strumieniach i kanałach w okolicy miasteczka Burg. Przepiękna okolica, pocięta setkami kilometrów cieków wodnych, które są zadbane, czyste, spławne. Wiele samoobsługowych śluz utrzymujących poziom wody i umożliwiających komunikację wodną. Drogi wodne przez setki lat służyły miejscowym Słowianom (Dolnołużyczanom), były jedyną formą komunikacji. Kanały prowadzą od wsi do wsi, zastępują drogi we wsiach, a na każde prawie podwórko prowadzi prywatny kanalik, na który wpływały łodzie właścicieli. Charakterystyczne, płaskodenne łodzie woziły ludzi, woziły bydło na pastwiska, woziły zbiory. Dziś służą jako pływające kawiarnie, wożą turystów.
Region jest atrakcją turystyczną na skalę światową, przyjeżdżają nawet skośnoocy ze swoimi fotoaparatami, specjalnie, by popływać po kanałach Spreewaldu. Mnóstwo pensjonatów, kafejek, wypożyczalni sprzętu sportowego, ludzie żyją tam teraz z turystów. Bajkowo jest już teraz, a przecież to dopiero początek wiosny, nie ma jeszcze burzy kwiatów, która będzie za miesiąc. Jedno naprawdę zwraca uwagę: czystość. Przez cały dzień w wodzie i na brzegach zauważyłem może ze 2-3 śmieci. Czystość wręcz poraża.
Smutek ogarnia jedynie w chwili, kiedy człowiek sobie uświadomi, że te cuda powstały w okolicy równie atrakcyjnej, co teren między Lubczyną a Stepnicą: bagna, liściaste lasy, ciężkie warunki do życia. Okolice Świętej do złudzenia przypominają Spreewald, ze swoją siecią kanałów i przyrodą. Niestety, to, co Niemcy pielęgnują i na czym teraz zarabiają, Polacy zdewastowali i zniszczyli.
Na koniec każdy z uczestników maratonu otrzymał pamiątkowy medal w formie żeliwnego ogórka (widać go na zdjęciu ekipy) i certyfikat potwierdzający udział w imprezie. Ogórek to gastronomiczna specjalność regionu, warty spróbowania!
Pogoda nam dopasowała idealnie. Było słonecznie, ciepło i prawie bezwietrznie, choć od wody powiewało chłodem. Najważniejsze, że nie padało. A lało w piątek, pada i dziś, w niedzielę.
Zainteresowanych maratonem odsyłam do strony www.spreewaldmarathon.de, a wszystkich namawiam do turystycznego wypadu do Spreewaldu. To 290 km, z tego 280 po autostradzie, w 2,5 godziny jesteśmy na miejscu. Ceny przyjazne, na poziomie polskich: piwo 2 euro, obiad 6-8 euro, gorąca kiełbasa - 1,8 euro. Wynajęcie dwuosobowego kajaka na cały dzień - 20 euro. Ceny nie zabijają.





4 komentarze:

  1. Witam!
    Ja również polecam to piękne miejsce, chociaż obok niemieckiej nazwy Spreewld, wolę używać swojsko brzmiącej Błota, która ma takie samo znaczenie w języku dolnołużyckim i polskim. Bardzo cieszy mnie, że Pan Czarek wspomina tu o Dolnołużyczanach i ich słowińskim pochodzeniu. Trzeba również wspomnieć, że oprócz podobieństwa regionów, podobne są również języki, choć przez lata germanizacji język niemiecki dość mocno wyparł ten słowiański, dolnołużycki. Obecnie ponad jeden milion turystów rocznie, głównie z Berlina i okolic również nie podnosi prestiżu języka dolnołużyckiego. Widzę jednak szansę na odrodzenie tego języka, choćby przez wyjazdy turystów z Polski. Myślę, że przed takim wyjazdem warto by też zajrzeć do Podręcznika mojego przyjaciela i Łużyczanina, Pana Alfred Mĕškanka i nauczyć się choć kilku zwrotów w tym pięknym języku. Oczywiście zapraszam do kontaktu ze mną pod adresem e-mail: tomasz_major70@op.pl i na zajęcia koła polsko-łużyckiego przy Gimnazjum nr 2 im. Ks. Jana Twardowskiego w Goleniowie.
    Serdecznie pozdrawiam/ z hutšobnym postrowom!
    Tomasz Olgierd Major
    z Maszewa w Pólskej/Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej, należy podkreślać, że to ziemie od zawsze słowiańskie. Problem w tym, że jeśli wpisać "Błota" w wyszukiwarkę internetową, prawidłowy wynik trzeba wygrzebać ze sterty zbędnych. Nazwa Spreewald funkcjonuje jako jednoznaczna, stąd jej używam. Pozdrowienia, panie Tomku! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno się z panem nie zgodzić, ale można obok nazwy Spreewald używać Błota. Przykładem jest tu strona http://www.amt-burg-spreewald.de/ . Od wielu Łużyczan wiem, że bardzo im zależy na używaniu przez Polaków nazw łużyckich obok niemieckich, ponieważ udowadnia wielu niedowiarkom (również w Polsce) ich istnienie i podnosi prestiż języka dolnołużyckiego. Podobnie jest z niemieckim słowem Sorben i Wenden! Wielu Łużyczan z Dolnych Łużyc (Błot/Spreewald) woli, gdy mówi się o nich Wenden, ponieważ odróżnia ich to słowo od Łużyczan z Górnych Łużyc (Milczan) i obowiązuje od bardzo dawnych czasów. Oczywiście bardzo lubię, gdy pisze pan o Spreewaldzie/ Błotach i cieszy mnie pańskie zachęcanie do odwiedzenia tego pięknego kraju. Ja również z małą grupą młodzieży na początku czerwca wybieram się na „cołnowanje”, spływ łodziami łużyckimi po kanałach rzeki Sprewy. Przy tej okazji przygotowałem flagi i chorągiewki polskie i łużyckie oraz rozmówki niemiecko-łużycko-polskie, które na pewno pomogą wielu naszym rodakom oraz Łużyczanom w porozumieniu się, a może, choć w małym stopniu przyczynią się do popularności tego miejsca w naszym kraju i zwiększenia prestiżu języka dolnołużyckiego. Po powrocie chcemy wykonać reportaż fotograficzny i może tekstowy z naszej wyprawy, którym podzielimy się z czasopismami w Polsce i na Łużycach. Rozmówki przygotowałem w oparciu o pomoc moich znajomych dra Marleny Norbert, Łużyczanka i żupanka Domowiny na Dolnych Łużycach, mgr Agnieszki Winiarskiej, Michała Kuryłłowicza właściciela strony www.luzyca.y0.pl oraz Siegfrieda Malk, Łużyczanin i członek Ponaschemu. To dzięki temu ostatniemu zmieniliśmy nieco szkolną formę rozmówek zbliżając ją do ludowego, bardziej naturalnego języka dolnołużyckiego. Choć jak pan sam zauważył okolica bardzo podobna do Goleniowa to mimo moich prób zainteresowania współpracą z nimi władz Goleniowa, nikt się tym tematem bliżej nie zainteresował. Mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości mnie lub innej osobie z Goleniowa uda się bardziej spopularyzować tematykę Spreewaldu/ Błot. Poniżej przesyłam panu link do podręcznika do nauki języka dolnołużyckiego dla Polaków, autorstwa pana Alfreda Měškanka mojego przyjaciela i Łużyczanina.
    http://download.neoslavonic.org/c%CC%8Citanije%20v%20drugih%20jezykah/luz%CC%8Cyckos%27rbskij%20jazyk%20%28cs,%20hsb%29/wucbnica_zmenjona_cescina.pdf
    Serdecznie pozdrawiam/ z hutšobnym postrowom!
    Tomasz Olgierd Major
    z Maszewa w Polsce/ Pólskej

    OdpowiedzUsuń
  4. Lube pśijaśele, moje mio jo Cecylia.Ja interesuju sio Serbami z Dolnej Łużycy,i pitśko huknułam dolnoserbskej rieczi.Pśeposyłam k Wam hutszobne postrowy. Będę teraz pisać po polsku,bo po raz pierwszy nie tylko napisałam kilka słów w tym języku naszych sąsiadów spokrewnionych z - między innymi - Polakami Słowian zamieszkałych na ziemiach najbardziej wysuniętych na zachód,tuż za granicą polsko-niemiecką,ale w ogóle pierwszy raz piszę jakiśkolwiek komentarz 'poprzez wirtualną pocztę. Zaczęłam interesować się Serbołużyczanami od marca tego roku. Wszystko o Serbach łużyckich dowiedziałam się tylko z internetu, bo w księgarniach nie mają w ogóle nic na ten bardzo interesujący temat.Przepraszam,że pisząc w języku Serbów z Dolnej Łużycy nie użyłam nad takimi zgłoskami jak [e],[cz],[sz],a także mogłam popełnić inne błędy.Na pewno kiedyś wybiorę na Łużyckie Błota,a także do Chosiebuza, do Instytutu Dolnołużyckiego Języka i Kultury.Lubię czytać internetowy "Nowy Casnik" i oglądać wiele innych programów za pomocą youtube.Słucham też chociebuskiego radia RBB na ON LINE.
    Wszystkiego Najlepszego życzy wszystkim internautom interesującymi się Serbami Łużyckimi, uczącymi się ich języka i poznającym ich kulturę i obyczje - Cecylia Kruczkowska z Bydgoszczy.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".