piątek, 4 maja 2012

Relaks na asfalcie

10 km, asfalt

Kolano wciąż delikatnie daje znać o sobie. Dlatego dziś bieg wyłącznie po asfalcie dobrej jakości: droga do Lubczyny i 3 km prostej w parku przemysłowym. Dobra trasa, ale te dwukrotnie pokonane 3 km prostej jak strzał drogi już dawno przestało być przyjemnością. Na pamięć znam każdy metr tej szosy i wiem, co będzie za 20, 100 czy 500 metrów: to samo.
W drodze powrotnej musiałem się oczywiście natknąć na idiotę, który koniecznie musi kogoś potrącić. Tym razem był to kierowca czerwonego malucha ZGL H114. Widział, że nadbiegam, a tuż za mną jest ciężarówka. Złamas jeden, musiał się wepchnąć.
Przed południem rozmawiałem z pewnym znanym lokalnie trenerem LA, który pod koniec maja startuje w pierwszym swoim maratonie i obecnie ostro się przygotowuje, trenując m.in. "minutówki". Trener pogratulował mi wyniku i powiedział, że "w tej sytuacji" on też musi pobiec w czasie poniżej czterech godzin. Próbowałem trochę go tonować, ale moje wątpliwości trener, zdaje się, przyjął jako nieuczciwą próbę zniechęcania go do ustanowienia nowego rekordu maratońskiego. Znający go miejscowi maratończycy przypuszczają, że wystartuje jak strzała. Z tego co wiem, trener nikogo z praktykujących maratony o radę nie pytał. Nie po to przecież jest trenerem, żeby pytać o radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".