wtorek, 8 maja 2012

A to łobuz!

14 km

Chyba wreszcie minęły kłopoty z kolanem, dziś trening bez śladu dolegliwości, za to w bardzo dobrym tempie. Standardowa trasa przez Górę Lotnika, przez "trójkę" (gliniarzy nie było) i park przemysłowy. 
Wieczorem przyszła Dorotka i opowiedziała historyjkę z kawiarni. Siedzą dwie panie w wieku średnim (czyli pewnie młodsze ode mnie :)), jedna z nich czyta Gazetę Goleniowską, w której jest relacja z mojego biegu w Hamburgu. Mówi do koleżanki: no popatrz, Martyniuk biega sobie, robi jakieś wyniki, a jego żonę na wózku musi pchać ten biedny Walkowiak!...
I jak zwykle, Piotrek wychodzi na bohatera, a ja na swołocz, co to żonę na wózku inwalidzkim porzuca w obcym (niemieckim!!!) mieście ...

2 komentarze:

  1. Czarek, dziewczyny w pewnym wieku ze zwykłego ogłoszenia sprzedaży zrobią sensację :-) W końcu jakiś pokarm do "życia" musi być! Poza tym - zrozumiesz kobietę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Od zawsze lepiej się dogadywałem z kobietami, niż facetami. Teraz też się nie zdziwiłem, choć trochę ubawiłem. To przejaw tzw. solidarności jajników, rzecz normalna. No i nie można od pań wymagać, by wynik mojego maratonu stawiały nad dobro kobiety porzuconej na niemieckiej ulicy... :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".