czwartek, 3 maja 2012

Spsób na nadciśnienie

11 km, las

Poranna kawa, gazeta, rzut oka na prognozę pogody - w ciągu dnia ma padać. Dopijam więc kawę, stosownie się przystrajam - i w las. Relaksowo, kontemplując wybuch zieleni, jaki nastąpił w ostatnich dniach. Nigdy nie mogę się nadziwić, ile też może być odcieni zielonego koloru.
Na łąkach przy Górze Lotnika przystaję popatrzeć na panoramę rozlewisk Iny. Dobiega do mnie Zbyszek Ajs, do Goleniowa wracamy razem. Kolejny, który pokazał wała lekarzom zwiększającym pacjentom dawki środków przeciwciśnieniowych. Od trzech lat biega parę razy w tygodniu. Z trzech tabletek, jakie niegdyś musiał brać, zszedł do pół tabletki dziennie. Lekarzy zlewa. Kondycja, zrelaksowanie i zadowolenie z życia to wartości dodane, nie do kupienia w żadnej aptece.
Po rozstaniu ze Zbyszkiem biegnę ścieżką wzdłuż Iny. Mijam siedzącego na brzegu żulika, rozpijającego trzecie piwo z tych, co to do kupienia w "Biedzie" za 70 groszy. Żul, zapatrzony w płynącą wodę, też wygląda na zrelaksowanego i zadowolonego z życia. I nie jest, w odróżnieniu ode mnie, spocony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".