niedziela, 10 czerwca 2012

1:53:10


21,1 km

Oficjalne zakończenie biegu
Plany tym razem wzięły w łeb, częściowo z mojej winy. Okazało się, że tempo w okolicy 5 minut na kilometr dało się utrzymać jedynie przez pierwsze 12-13 km. Potem bardzo mocno spadło, chwilami opadałem z sił. Nie tyle może z wysiłku, bo ten nadludzki wcale nie był. Pogoda była paskudna: gorąco i duszno, typowa przedburzowa aura (wieczorem w Grodzisku leje). W takich warunkach strasznie się pocę, prawdopodobnie podczas biegu zbyt mało piłem, co zemściło się silnym odwodnieniem i utratą sił. Miałem też przymusowy trzyminutowy postój za krzakiem. Z jednej strony czas straciłem, ale przy okazji nieco odpocząłem. Siły wróciły mi na ostatnim kilometrze, kiedy solidnie się napiłem na ostatnim punkcie wodopojowym i zagryzłem tabletkami z glukozy. Metę przekroczyłem szybkim biegiem, ale tuż za metą myślałem, że zemdleję. Oparłem się o płot, dłuższą chwilę wracałem do względnej równowagi. Kiedy usiadłem na ławce, wypiłem dwie butelki wody.
Pobiegowe piwkowanie
Darek mówi, że czas jest dobry. Trochę się dziwię, kiedy porównuję dzisiejszy bieg ze startem w Jastrowiu, gdzie czas miałem o minutę lepszy, ale na mecie byłem praktycznie w pełni sił. Fakt, było dużo chłodniej.

Jedno pewne: dałem się nabrać organizmowi i uwierzyłem, że wytrzymam do końca w szybkim tempie. Pewnie bym i wytrzymał, gdybym więcej pił, a pogoda była inna: powietrze bardziej suche i chłodniejsze.

Goleniowska ekipa
Mirek skończył bieg z czasem 2:00:11, Tomek z czasem 2:11:22. Rudy Robert nabiegał 1 godzinę i 22 minuty, był 29 w ogólnej klasyfikacji. Ja byłem 943 na prawie 2100 osób, które bieg ukończyły.

Jutro odczytam zapisy pomiaru czasu, dziś po prostu już mi się nie chce...

A, zapomniałbym popełniając wielki nietakt. Aneta z Darkiem w Katowicach w ciągu 24 godzin nabiegali po 155 km, są nieoficjalnymi mistrzami Polski w kategorii par małżeńskich w biegu trwającym dobę. Anetka wśród kobiet była piąta. Super!

1 komentarz:

  1. Czarek, można zwalać winę na pogodę, jednak moim zdaniem ten słabszy wynik to brak odpowiedniego przygotowania pod "połówkę" i złe założenie czasowe. Połówkę biega się inaczej niż maraton więc trenig powinien byc inny. Ja z uporem maniaka będę powtarzał, że twój trening jest bardzo statyczny, pozbawiony akcentów i pozwoli co jedynie na osiągnięcie życiowego sukcesu w postaci zejścia poniżej 4 h w maratonie. A z tego co czytam w głowie aż roi się od ambitnych planów robienia życiowek. Problemy ze zdrowiem (rwa kulszowa) to brak odpowiedniego rozciągania i regeneracji. Przy takim intensywnym bieganiu profesjonalny masaż 1 raz w tygodniu to norma. Sama przerwa w bieganiu nie zawsze pomaga bo jeszcze bardziej przykurcza. Z kolanami to z dużym prawdopodobieństwem złe obuwie. Proponuję jechać do Spondylusa na Jana Pawła II 36 w Szczecinie i zrobić sobie komputerowe badanie stóp i ew, sportowe, robione na gorąco wkładki.
    Twoją niechęć do Euro 2012 odczytuje jako biego-centryczne spojżenie na rzeczywistość. Trochę wyrozumiałości dla fanów futbolu! Z kolei zastanawiam sie skąd u ciebie taka niechęć do Ojca Dyrektora z OSiR?

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".