6 km
Dzień - koszmar. Najpierw ponad trzydzieści stopni upału, potem nieco temperatura spadła (do 27), za to zrobiło się cholernie duszno i parno. Pod wieczór zadzwonił Darek, zapytałem, czy dziś byli na treningu. Usłyszałem, że Anetka biega, a on z juniorem gra w piłkę. Chciał, nie chciał, około 21 wskoczyłem w ciuchy i ruszyłem w Polskę. Po trzech kilometrach uznałem, że mam dość tej sauny, zawróciłem i wróciłem do domu. Przecież nie będę się katował, skoro warunki są skrajnie niekorzystne, a bieg nie sprawia najmniejszej przyjemności.
Jutro jedziemy do Nadarzyc, pięćdziesiątka czeka od dwóch miesięcy na oblanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".