środa, 13 czerwca 2012

Przyspieszamy

10 km

Po wczorajszej ulewie pięknie mglisty ranek, świeże powietrze, aż przyjemnie było wyjść na balkon. Wyjść na stadion jednak mi się nie chciało, wolałem posiedzieć z kawą przed komputerem. Na bieg dopiero o 19. Pogoda sprzyjała, wiał miły, dość silny wiatr, zapewniający dobre chłodzenie.
Dwa kilometry swobodnego, luźnego biegu, potem dwa razy po 3 km biegu szybkiego. Tym razem bez pomiaru czasu, bo po prostu zapomniałem zabrać zegarek. Tempo jednak zbliżone do poniedziałkowego, na pewno zdecydowanie bieg, nie truchtanie. Czuję, że organizm zareagował na szybsze przemieszczanie się, bo pobolewa mnie tu i ówdzie. Pobolewa, bo obroty zostały trochę podkręcone, to normalna reakcja. Za parę dni przejdzie. Podobnie było zimą, kiedy popracowałem trochę nad szybkością; bolało w tym samym miejscu...

1 komentarz:

  1. Gdzieś kiedyś czytałem zdanie: "Żeby szybciej biegać, trzeba szybciej biegać"

    Zainspirowany twoim blogiem Czarek, postanowiłem również założyć i prowadzić swój własny. Tyle, że tematyka nieco odmienna :)

    stefimanneci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".