poniedziałek, 25 czerwca 2012

Tylko "piątka"

5 km

Obudziłem się dzisiaj z wrażeniem, jakby w nocy ktoś mnie skopał. Zdaje się, że ten wczorajszy bieg z bardzo głębokimi wdechami przez prawie 15 minut swoje zrobił. Coś tam wewnątrz nieco ponaciągałem, trzeba było dziś nieco odpuścić. Tylko 5 km po stadionie. Nie ruszałem w teren, bo co chwilę lało, krótko, a intensywnie. Bieżnia dziś była w stanie "do przyjęcia", znaczy lekko wilgotna, niepyląca, choć co chwila musiałem wyciągać kamyki z buta. Może i pobiegałbym nieco dłużej, ale przyszedł pewien radny, bohater jednego z moich ostatnich tekstów, z którym warto było porozmawiać, więc porozmawiałem. A potem już niespecjalnie chciało mi się biec. W domu czekał chłodny porter, wybór był więc prosty.
Jutro nadrobię :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".