sobota, 14 lipca 2012

Maraton dla relaksu

10 km

Bieżnia już nie jest idealna. Po dzisiejszym deszczyku zamieniła się w bagno. Można tylko zakląć pod nosem i przenieść się na asfalt wokół boiska, co też zrobiłem. Nawet bez wielkiego smutku, bo pora pobiegać trochę po równej nawierzchni, żeby w końcu boląca pięta doszła do stanu używalności.
Prawie nic dziś nie jadłem, dlatego po pięciu kilometrach nieco opadłem z sił i korciło mnie, żeby pod byle jakim pretekstem zejść z trasy. Przełamałem się i dokończyłem zaplanowaną dychę. W końcu, po dobrych paru dniach, biegło mi się lekko i przyjemnie, nic nie bolało i nie przeszkadzało.

Byłem w Nowogardzie, na 22. maratonie z cyklu 42. zaplanowanych przez A. Jakubika z Katowic, które biegnie codziennie od 23 czerwca razem z kumplem, codziennie w innym mieście. Dziś przypadło im biec w deszczu, ale to nie był widocznie żaden kłopot. Panowie przebiegli, co mieli przebiec, objawów zmęczenia nie było widać. Mówią, że bieg w tempie 5:20 to żaden problem, coś w rodzaju rekreacji dla ultrasów, którzy biegają maratony w czasie 3 godzin. Ale w zapewnienie, że każdy tak może - nie uwierzyłem, choć oni na pewno mogą.
Trochę dziwnie wyglądał ten bieg na stadionie, na którym była tylko ekipa techniczna i dwóch kolegów Jakubika ze szkoły podstawowej (gość urodził się pod Nowogardem i mieszkał tu kilkanaście lat). Mieszkańców Nowogardu reprezentowała jedna pani z urzędu gminy, która przyszła otworzyć stadion.
Bieżnia w stadionie przypomina goleniowską. Dla odmiany ceglana, zarośnięta zielskiem (nikt nie biega), wspólna cecha - rozmoknięcie po deszczu. Ekipa zasuwała dziś częściowo po asfaltowej alejce, przeważnie po trawie wokół boiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".