10 km
Ciężkie chmury wisiały, zrezygnowałem z lasu na rzecz uroczej, żużlowej bieżni. Ciut za wilgotna, ale to lepsze, niż szary kurz wiszący w powietrzu.
Gdzieś na piętnastym kółku słyszę za sobą kroki, ktoś powoli do mnie dobiega. W końcu się zrównał. Patrzę - Karolinka, podopieczna Piotra. "-Ale pan szybko biegnie, nie mogłam pana dogonić!..." Biegniemy dalej razem, kółko za kółkiem, trochę gadamy. Z tzw. euroboiska wracają piłkarze i jakoś tak dziwnie patrzą w naszą stronę. W pierwszej chwili nie pojąłem w czym rzecz, ale szybko zrozumiałem: Karolina. Zdaje się, że każdy z nich wolałby w tamtej chwili nie być piłkarzem, ale biegaczem i towarzyszyć szesnastoletniemu blond dziewczęciu...
A propos piłkarzyków... Dziś przez dobrą godzinę, a może i więcej, spora ich grupa pastwiła się nad trawką na płycie boiska. Przy wtórze całego piłkarskiego słownika (w którym są wyłącznie zwroty na ch, k i p) ćwiczyli wszystko, co jest potrzebne orłom siedemnastej ligi podwórkowej. Panjanek, o dziwo, nie przyszedł i nie zakrzyknął: "a wypierdalać mi stąd!" Widocznie mieli zgodę od Najwyższego. Od samego Wiecie Kogo :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".