poniedziałek, 3 września 2012

Odpuść ciut sobie

13 km

Ciśnienie po południu leciało w dół, nie chciało się ruszać z domu. Kiedy się jednak ruszyłem, okazało się, że bieg jest lekki i przyjemny. Jednym rzutem przez las do "trójki", chwila przerwy na przeprawę w poprzek  ekspresówki, potem bieg przez park. Na prostej pomiar co kilometr: 5:16, 5:01, 4:48. I żadnych objawów typu ból w pachwinie czy podobne sprawy związane z przeciążeniem. Chwila przerwy na złapanie oddechu i po następnych dziesięciu minutach byłem na stadionie.

Pod wieczór przyszedł Piotrek. Posiedzieliśmy parę minut przy winie, które przyniósł. Niemieckie, czerwone, ciężkie, ale świetne. Jeszcze trochę zostało, zaraz sobie doleję.
Piotrek namawia, żebym sobie odpuścił na trochę treningi, odpoczął, zregenerował się. Odpuszczę, za parę dni jedziemy do Francji popracować w winnicy. Biegania nie będzie, za to przez prawie dwa tygodnie będzie solidny trening siłowy: wejście 50 razy dziennie na górkę może niezbyt stromą, za to długą, ciągnąc za sobą wózek naładowany 1,5 kwintala winogron daje siłę. I na pewno nie jest biegiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".