środa, 3 października 2012

Co się polepszy...

10 km

... to się popieprzy. Wyleczyłem sobie zęba (dzięki, Paweł!), to przyplątał się problem z dwugłowym mięśniem uda. Rano się budzę, a ten boli, że schylić się nie szło, nie mówiąc o bieganiu. Ból jak po długotrwałym skurczu mięśni. W chodzeniu, co ciekawe, nic nie przeszkadzało. Nie brałem żadnych prochów, po południu poszedłem na stadion, spotkałem Piotra. Opisałem mu dolegliwość, zalecił poluzowanie przez parę dni, powinno przejść - powiedział. Waldka N. nie pytałem, na pewno kazałby się odżywiać połową apteki.
Poluzowanie polegało na tym, że zrobiłem dziś dychę w spokojnym tempie, nie szarpiąc się na leśnych górkach. Jakby nieco zelżało, zobaczymy, jak będzie rano. Do Poznania zostało 10 dni, należy się oszczędzać.
Ojciec Dyrektor znów zaprasza na wieczorne bieganie po bieżni. Nic się nie zmieniło, zaproszenie opiewa na trzy razy w tygodniu po półtorej godziny. Bieganie dozwolone jest w poniedziałki, środy i piątki w godzinach 18.30-20.00. 
Ojciec jest niereformowalny, by nie rzec mocniej. Rozmowa z nim nie ma sensu, zadzwoniłem do wiceburmistrza Banacha. Obiecał zająć się sprawą. Czym tu się zajmować? Jeden telefon, prosty rozkaz, komenda "wykonać, o trudnościach nie meldować!" i załatwione.
Już widzę Ojca, jak się zasępia i mamrocze swoje "...to nie takie proste..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".