wtorek, 9 października 2012

Ojciec świeci

13 km

Pogoda, że tylko się wieszać. Ponury początek prawdziwej jesieni: zimno, wietrznie, ogólnie nieprzyjemnie. Co nie zwalnia od przyjemnego obowiązku zażycia ruchu, zdecydowanie zresztą poprawiając nastrój i stosunek do rzeczywistości.
Przed biegiem zaszedłem na stadion zamienić parę słów z Piotrem. Ucieszony, że udało się wymóc na OD niby drobną rzecz - codzienne oświetlanie bieżni. Piotr wie, że to prestiżowa porażka Ojca Dyrektora, który do tej pory uprzejmie zapraszał trzy razy w tygodniu na oświetlony żużel, a teraz ma obowiązek go oświetlać codziennie, i to bez grymaszenia. "-Wykonać, o trudnościach nie meldować!" :-))))

Pogadaliśmy trochę o maratonie w Poznaniu. Piotrek pokazał mi chłopaka, który w czasie naszej rozmowy biegał, a parę minut wcześniej powiedział mu, że jedzie do Poznania, będzie pierwszy raz startował w maratonie i zamierza zrobić wynik poniżej 3:30. Szczerze życzę, raczej nie wierzę, ale kciuki trzymam. Chłopak biegał w tempie około 5:00/km, ale wielu w tym tempie startuje i biednie nawet przez połowę trasy. Tyle, że potem jest druga połowa. Ale - zobaczymy...

Piotrek ma, zdaje się, ochotę się wybrać do Poznania. Zapisy do czwartku, niech myśli. Byłoby wesoło.

Dzisiejszy bieg był nieco dłuższy od zakładanego. Nie tak lekki jak wczoraj, ale zdecydowanie przyjemny. Najpierw las, potem dobry asfalt w parku przemysłowym. Kiedy kończyłem, był już czas oświetlania bieżni. Zajrzałem, czy OD przypadkiem nie zmienił decyzji burmistrza. Nie śmiał. Świeciło się, na bieżni było parę osób. I tak, k...wa, ma być! Światełko wtedy, kiedy lud chce, a nie kiedy pasuje dyrektorowi. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".