wtorek, 23 października 2012

To działa

6 km
Giewont rankiem
Jeden z wielu mostków na szlaku
Jesienna Strążyska

Rano przepiękna pogoda, niebo bezchmurne, choć chłodnawo. W Kuźnicach jednak zmiana planów: zamiast przejścia przez Giewont - "droga nad reglami" od Kalatówek do Doliny Strążyskiej. Jak widać na zdjęciach, warto było, choć szlak mało wymagający, raczej relaksowy. Nie zostajemy przy bacówce, bo ławy mokre, Giewont zamglony, a słońce świeci tuż nad nim, nic nie widać. Kiedy dochodzimy do wylotu doliny - gwałtowna zmiana pogody. Ochłodzenie, mgła, wiatr. Z późnego lata nagle zrobiła się głęboka jesień, pogoda iście listopadowa. Za radą pani handlującej pamiątkami zachodzimy do karczmy "Żabi dwór" przy ul. Strążyskiej, jakieś pół kilometra od bramy do parku. Kufel grzanego piwa dobrze rozgrzewa, pozwala dotrwać do posiłku. Kiedy kelnerka przyniosła Oli zamówioną kwaśnicę - oniemiałem. Ogromna miska zupy, w niej pływa kawał żeberek, a na wierzchu góra kapusty. Porcja, lekko licząc, na dwie osoby. Ja zamawiam klasyczny 'zestaw głodomora': żurek i schabowy z kapustą. Pyszne, apetyczne, ale z ilością ledwie daję sobie radę. Ola z kwaśnicą też sobie poradziła. Za wszystko (jedzenie i piwo) płacimy... 41 zł. Nie ma wątpliwości, "Żabi dwór" też należy wpisać na listę zakopiańskich knajp godnych polecenia.
Ostatni rzut oka na Giewont

Po południu kolejny seans w salonie piękności. Masaż gorącymi kamieniami, potem godzinny zabieg u kosmetyczki - twarz i szyja. Wychodzę odprężony, zrelaksowany, wypoczęty. W lustrze nie poznaję swojej twarzy. Minus 10 lat, skóra gładka, żadnych worków i kurzych łapek. Specjalnie zaskoczony nie jestem, bo parę lat temu wybrałem się na podobny seans do kosmetyczki w Goleniowie, też się nie poznałem po wyjściu. Można się śmiać, ale to naprawdę działa. Panowie, zapisywać się, nie pożałujecie! :))))
A to panorama Giewontu z Krupówek
Kwaśnica-gigant

Po seansie masażowo-kosmetycznym 6 km wczorajszą trasą. Angielska mgła, widoczność około sto metrów. Spotykam parę osób, których te warunki nie zniechęciły do przebieżki. Są nawet tacy, co to dwie godziny po zapadnięciu ciemności dopiero wracają z gór. Jakoś im nie zazdroszczę, dziś nie było po co snuć się we mgle po górach. Nie żal mi odpuszczonego Giewontu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".