czwartek, 1 listopada 2012

I listopad...

13 km

Pogoda jak to w listopadzie, a mamy dziś pierwszego. Mimo to zdecydowałem się na wyprawę do lasu. Z lekkimi obawami: bałem się, że znów na coś krzywo nadepnę i diabli wezmą parę dni kuracji. Szczęśliwie, nie nadepnąłem, z lasu wybiegłem nieuszkodzony, choć przemoczony deszczem. Na asfalcie bieg był już bezpieczny. Tempo nie było nadzwyczajne, wciąż nie chcę się szarpać i narażać na kontuzję. Trzeba się rozbiegać.
Wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad uporem, z jakim królowie z OSiR-u kręcą bat na siebie. Wieczorem ten cyrk opiszę, wyślę do Kuriera. Niech się lud pośmieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".