wtorek, 27 listopada 2012

Antybiotyk zamiast miodku

8 km

Dość czekania na cud medyczny. Przemiła pani doktor zaserwowała mi antybiotyk, który, jak się mi zdaje, już zaczął stawiać mnie na nogi. Do soboty będzie dobrze.
Po południu, przy stadionie, spotkałem Mirka. Powiedział mi, że gdyby wiedział o biegu w Koninie, to by z Tomkiem Oleszkiem pojechał. Za późno się dowiedzieli, będę jedynym reprezentantem Goleniowa na biegu o lampkę górniczą. Będę najlepszym goleniowianinem w całej stawce! ;)

Dwa ostatnie dni to czas wyjątkowo marnego apetytu, na szczęście nie przekładającego się na formę. Wyraźnie schudłem, z czego akurat jestem bardzo zadowolony. Dobrze by było, gdyby moja waga spadła jeszcze o jakieś pięć kilo, byłoby jeszcze lżej biegać. Nie narzekam, mam wrażenie, że od parunastu dni bieg jest lekki, wydajny, krok jest dłuższy. Bez trudu cały dystans 8 km wytrzymuję w biegu na palcach. Ciekawe, że dobrze to znoszą mięśnie łydki i ścięgna Achillesa. Problemy, które jeszcze parę dni temu stawiały pod znakiem zapytania start w Toruniu - odsunęły się na bezpieczny dystans. Powinno być dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".