sobota, 3 listopada 2012

Bieg na psi cmentarz

18 km
Słupek z okolic leśniczówki

Leśna wyprawa do Łęska, do leśniczówki. Piaszczyste drogi są mokre, piasek wreszcie jest ubity i dobrze się biega. Nie ma też już żadnych robali, które w okolicy Góry Lotnika mają chyba swoją centralę. Szczególnie dokuczliwy jest tam pewien rodzaj płaskich, mocno się wplątujących we włosy brązowych paskudztw. Kiedy gryzą, nie boli, ale w miejscu ukąszenia tworzą się paprzące się parę dni ranki. Szczęśliwie, sezon robali zakończony.
Sympatyczny dowód pamięci
Przy leśniczówce zauważyłem krąg z czarnych, niewielkich kamieni. Okazuje się, to cmentarzyk zwierząt domowych, psów i kotów. Najstarsza data, jaką dostrzegłem, to 1987 rok. I na tym grobie była niedawno ustawiona lampka, znaczy - ktoś pamięta, choć psa nie ma już 25 lat...
W drodze powrotnej wyraźnie czułem oba przyczepy achillesów, swoją obecność sygnalizował też dwugłowy mięsień lewego uda. Niezbyt mocno, ale sam fakt odczuwania ich obecności zniechęcał do nadmiernego obciążania ich wysiłkiem. Wyraźnie nie służy mi bieganie w terenie. Już dawno zauważyłem, że przyczepy ścięgien przypominają o sobie po dłuższym biegu w terenie, po nierównej nawierzchni. W moim przypadku nie sprawdza się teza, że bieganie w terenie jest zdrowsze, niż po asfalcie. Ja wolę asfalt: jest równy i bezpieczny dla układu ruchu. Minęły czasy, kiedy biegało się w trampkach i rozwalało stopy na asfalcie.

...to nie takie proste...
Koniec eksperymentu z białą linią na bieżni. Wprawdzie się sprawdziła, ale rozmyły ją deszcze, rozwiał wiatr, rozdeptali ludkowie. Trzeba by odnowić, ale to, jak wiadomo, nie takie proste. OSiR, procedury, sprawa wymaga osobistej decyzji Ojca Dyrektora. Dziś Panjanek wyjechał wózeczkiem do malowania linii, ale odmalował tylko linie na boisku dla piłkarzyków. Bieżnię ominął.

Po południu byliśmy rodzinką na nowym Bondzie. Kto jeszcze nie widział - gorąco polecam. Zupełnie nowy Bond, bardziej realny niż wszystkie wcielenia, wreszcie koniec z głupkowatym seksizmem, który zawsze mnie drażnił. Świetna intryga, doskonałe aktorstwo, krótko mówiąc - nie żałuję czasu spędzonego w kinie. Poluję natomiast na torrent do "Bitwy pod Wiedniem", na którą nikt mnie do kina nie zaciągnie, nawet za darmo. Tę kichę nowego tysiąclecia obejrzę, ale wyłącznie w pirackiej wersji. Podobno poziom durnoty tego dzieła przechodzi ludzkie pojęcie.

1 komentarz:

  1. przydałby się taki cmentarzyk dla zwierząt w Goleniowie.. to wzruszające że pomimo tylu lat ktoś tam jeździ i zapala lampkę pamięci swojemu pupilowi

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".