niedziela, 11 listopada 2012

Dzień Mili

Bez biegania

Mila minęła. Nie pobiegłem z solidarności z Olusiem, ale też z powodu bolącego gardła, które pora doprowadzić do używalności. Wczorajsze posiedzenie nie wpłynęłoby dobrze na mój ewentualny dzisiejszy wynik, bo spałem krótko, a kapunia z mięskiem to nie jest dobry starter. Odpuściłem więc bez żalu i wyrzutów sumienia.
Żyje!
Mila  - udana. Nie było szwancparady z kwiatami przed Milą (standardowy punkt programu przez 23 lata), nie był panów w powłóczystych szatach (burmistrzowie posłuchali rady, by ubrać się na sportowo). Nie było tzw. gwiazd sportu za ciężkie pieniądze. Była za to naprawdę dobra organizacja, nowa, lepsza trasa i - rzecz piekielnie istotna - świetna pogoda. 
Najwierniejsze milowe kibicki
Na "dychę" wystartowało 613 osób, o prawie sto więcej, niż przed rokiem. Ukończyły bieg 593 osoby, w tym spora grupa znajomków, wśród nich Piotr. Szczęśliwie, przeżył bieg po wczorajszej odżywczej kolacji. Na Milę wpadli też Aneta z Darkiem. Aneta z Olą przez cały bieg głośno dopingowały wszystkich zawodników, do ostatniej na mecie dziewczyny. Nakrzyczały się co niemiara. Słychać i widać to  na filmiku, który nie jest arcydziełem, ale oddaje atmosferę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".