poniedziałek, 12 listopada 2012

Mila prawie na piątkę

10 km

Piotrek ostrzegał, żebym z chrypą nie wybierał się na trening. Rada na pewno dobra, ale zaryzykowałem. Starałem się biec w takim tempie, żeby oddychać przez nos, co najwyżej wypuszczać powietrze ustami. Mijają dwie godziny, nie czuję nic niepokojącego. Lepiej może nie jest, gorzej na pewno nie. Rano się okaże, czy się dobiłem, czy też przeżyję.
Na bieżni pustawo. Nie było nikogo, kto wczoraj biegł. Ja byłem, bo nie biegłem, było też parę pań z kijkami. Część zawodników pewnie zapadła dziś w sen zimowy, reszta dała sobie nieco luzu po wczorajszym biegu.
Na moment pojawił się Robert. Nieco rozczarowanym głosem powiedział, że nie ma się co czepiać, Mila była tym razem zorganizowana bez zarzutu. Spytałem o jedzenie, na które ktoś tam marudzi na portalu GG. Robert rzekł, że była szczawiowa z jajkiem, dobra i gorąca. Jakby było na co ponarzekać, to Robi by ponarzekał, nie darowałby sobie. Widocznie naprawdę było OK. Swoją drogą, chłopcy w OSiR uczą się, choć udają, że nie muszą, bo wszystkie rozumy już pojedli. Ale tak naprawdę wprowadzają zmiany na korzyść, o których słyszą i czytają. W przyszłym roku jeszcze ich się przymusi do rozlosowania części nagród wśród wszystkich biegaczy, może też medalom nada się jakąś przyzwoitą formę graficzną (wzór tegorocznych był, delikatnie mówiąc, średni: grafika toporna, liternictwo rozpaczliwe).
W OSiR pewnie lekka konsternacja. Żadnych pretensji ze strony prasy, informacja w tonie bardzo przychylnym, większość komentarzy również. Nie oczekuję, że OD wyściska mnie za pozytywną recenzję. To przecież nie takie proste...

Wszystkie zdjęcia, jakie wczoraj zrobiłem na Mili wrzucone są do internetowego albumu Picasy. Oto link: 24. GMN

1 komentarz:

  1. Mimo wszystko mogę się przyczepić.Pomylono puchar.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".