środa, 14 listopada 2012

Piłka nożna też szkodzi

8 km

Kurka, chyba trzeba zmienić taktykę. Nie czuję się gorzej, ale nie jest też lepiej. Nadal bez gorączki, gardło nie boli, ale kaszlę jak gruźlik i głos mam tak zmieniony, że najlepsi znajomi pytają, czy na pewno dodzwonili się do Czarka. Nie chcą wierzyć, że to ja.
Z drugiej strony, żal mi każdego dnia bez porcji wysiłku fizycznego. Gdy przestanę biegać, zacznę tyć, to pewne. Dlatego wolę się pomęczyć parę dni dłużej, ale nie rezygnując z biegania. Pewnie lekarze popukają się w czoło, ale taki mam pogląd i już. Trzeba jednak rozejrzeć się za jakimiś lekami, pomóc organizmowi mającemu stukniętego właściciela...

Byłem dziś na posiedzeniu jednej z komisji rady miejskiej. Spotkanie z prezesami klubów sportowych dotyczyło warunków korzystania z bazy sportowej OSiR. Był Ojciec Dyrektor. Wygłosił ciekawy pogląd na temat treningów chłopców ze szkółki piłkarskiej. OD powiedział, że jeśli chłopcy pograją w piłkę cztery razy w tygodniu, to dla nich stanowczo za duże obciążenie, to może im zaszkodzić! Wydaje się, że Ojciec Dyrektor niedługo opracuje ogólne prawo dotyczące uprawiania sportu. Będzie ono głosiło, że sport sam w sobie jest szkodliwy. Być może OD zasugeruje, by w ogóle zakazać uprawiania sportu. Jak na dyrektora OSiR - nieźle.
Sama dyskusja była dość interesująca, ale konkluzje można było przewidzieć zawczasu. Na sport idzie za mało pieniędzy z gminnego budżetu, kluby nie powinny płacić za korzystanie z gminnej bazy sportowej (przynajmniej jeśli chodzi o sport dziecięcy - skądinąd racja), a pojawia się coraz więcej chętnych do podziału tortu, czyli gminnych pieniędzy na sport. Prezesi nie ukrywają, że będą się starali nowym podstawić nogę i nie dopuścić ich do korytka z kaską. W to ostatnie wierzę bez zastrzeżeń.

Na stadionie zdecydowałem, że pora znów wprowadzić pewne ograniczenia w jedzeniu, bo czułem się dziś jakiś ciężki. Po powrocie zabrałem się do obierania marchewki, to miała być kolacja. Na to małżonka: to co na kolację, może kaszaneczka? Okazało się, że kaszaneczka była już nawet wyjęta i gotowa do rozmrażania. Bohatersko odmówiłem. Wiejska kaszanka wróciła do zamrażarki.
Jutro Beaujolais nouveau 2012. Wino dość podłe i kacogenne, ale zawsze to przecież pierwsze wino anno 2012. Przy dobrej kolacji i w dobrym towarzystwie da się wypić. Wypijemy więc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".