sobota, 1 grudnia 2012

Po pierwszym biegu

Medale - zachęcające

10 km
5 minut do startu

Bieg o Lampkę Górniczą zrobiony z wynikiem 48:54. Przez pierwsze trzy kilometry miałem problem z mięśniem lewego podudzia, odpowiedzialnego za podnoszenie stopy do góry. W rezultacie miałem wrażenie, że wlokę tę stopę nie mogąc jej podnieść. Po trzech kilometrach mi przeszło, bieg do końca był już lekki i bezproblemowy. Szkoda, że zapomniałem z domu zabrać zegarka, nie kontrolowałem czasu, nie zorientowałem się więc, że mimo kłopotów na początku biegu, rezultat jest całkiem przyzwoity. Swobodnie mógłbym zrobić lepszy wynik. OK, rezultat to 48:54, czyli 4:52 na kilometr. 
Meta
Miłe towarzystwo
Bieg bardzo sprawnie zorganizowany: początek na stadionie przy hali MOSiR, formalności w pół minuty (do załatwienia nawet na 15 min. przed startem). Start ze stadionu, trzy pętle po okolicznych ulicach, meta na stadionie, podsumowanie imprezy i rozdanie nagród na hali. Trasa niezbyt luksusowa, nawierzchnia to głównie asfalt wątpliwej jakości, trochę kostki brukowej, a nawet nieco wertepów, na których na szczęście nikt się nie zabił. Ładne, duże medale pamiątkowe i polarowa czapka biegowa dla każdego. Jedzenie (kaszanka, podobno dobra, chleb ze smalcem) i gorące napoje praktycznie do woli. 
Pogoda, jak dla mnie, idealna. Słonecznie, chłodno, ale bez wiatru.W Goleniowie podobno pada śnieg.
Rodzinny fanklub
Ostatni zawodnik na mecie (pierwszy od prawej). Wytrzymał, kończył przy wiwatach i z super obstawą
Nie skatowałem się, na mecie byłem niespecjalnie zmęczony, samopoczucie wzorowe. Spokojnie można się przygotowywać do jutrzejszego występu w Toruniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".