Piątek - 12 km
Szlag by to... Nabawiłem się ostrego przeziębienia. W piątek wieczorem jeszcze się przebiegłem, nawet z dobrym rezultatem. W sobotę rano obudziłem się niezbyt zdrowy, a dobiłem się czekając na mroźnym, porannym wietrze na córeczkę, która z dalekiego Krakowa przybyła na święta. Cały dzień byłem rozbity, jeszcze nie chory, ale osłabiony, bez apetytu, czekający na wyraźniejsze objawy choroby. Wylęgnie się do końca pewnie w samą Wigilię.
No więc, w tej sytuacji dziś zrobiłem sobie przerwę, jutro pewnie też posiedzę w domu. Szlag by to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".