środa, 9 stycznia 2013

Najważniejsze: się przełamać

10 km

Bardzo mnie kusiło, żeby dziś nie ruszyć się z domu. Padał deszcz, było ponuro - wystarczy, by sobie to i owo uzasadnić. Przełamałem się jednak, koło 19 wskoczyłem w czarne ciuchy, na grzbiet wrzuciłem kurtkę przeciwdeszczową - i w drogę, uliczkami miasteczka. Już po kilometrze, kiedy się rozgrzałem i przywykłem do deszczu, zaczęło mi się to nawet podobać. Stara prawda, że pogoda zawsze jest, tylko strój bywa nieodpowiedni. 
Na stadion nie zaszedłem, bo nie było po co. Dziś na pewno bieżnia zalana. Ale za to oświetlona, podobnie zresztą jak puste lodowisko. 
Wczoraj byłem u doktora. Roszkowski dokładnie mnie przepytał, potem zbadał aparatem USG. Lekkie zgrubienie lewego achillesa, za to stan zapalny w przyczepie prawego achillesa do pięty. Na szczęście doktor nie sugerował zawieszenia biegania, choć doradził ostrożność i nieprzeciążanie układu ruchu. Jak mówi, najważniejsze będą regularne ćwiczenia rozciągające z rana, przed treningiem i po jego zakończeniu. Jutro podjadę do jego żony, prowadzi przy basenie kąpielowym poradnię rehabilitacyjną. Parę zabiegów na pewno nie zaszkodzi.

1 komentarz:

  1. Dziś też biegłem swoją trasą,którą polecam.Koło cmentarza,Drzymały,most i do Ciechna ścieżką rowerową. Obiegłem do okoła i powrót ścieżką rowerową i powrót miastem.Około 11 km.Warto się przebiec.O stanie bieżni też nie będę pisał bo to brak słów.Po co te światło i dla kogo ,na to pytanie jest mi ciężko odpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".