niedziela, 27 stycznia 2013

Po wielkim żarciu...

10 km

Wczoraj było choucroute - specjalne, dietetyczne danie dla tych, którzy nie boją się nadmiaru cholesterolu. Strachliwych nie było, wszyscy zebrani dzielnie stawili czoło kapustce, w której były przeróżne kawałki mięska, kiełbasek, przeróżnych warzyw. Pół solidnego gara poszło, trochę jeszcze zostało. No, oczywiście ciężką dość potrawę trzeba było podlać czymś na trawienie, więc podlaliśmy. Dlatego na bieg wybrałem się dopiero późnym popołudniem, kiedy wszystko wróciło już do normy. Dyszka po mieście, po chodnikach, które robią się już śliskie - nadchodzi odwilż. Temperatura w okolicy zera, śnieg zamienia się w kaszę, po której trudno biec. Niech już w cholerę stopnieje, będzie można w końcu efektywnie pobiegać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".