czwartek, 10 stycznia 2013

Zakichany dzień

Tego się nie spodziewałem. Wczoraj wieczorem nagły, ostry atak na mnie jakiegoś wirusa. Noc tragiczna, a od rana jeszcze gorzej: kaszel i katar w natężeniu nieprawdopodobnym. Cały dzień zmarnowany, nie byłem w stanie zabrać się za robotę. Stoi obok mnie pół kontenera zużytych chusteczek, to mój dzisiejszy dorobek. Chwała Bogu, powoli najgorsze mija. Oczywiście, trzeba było odpuścić trening. Bez żalu, bo dzisiejsza pogoda równie rozpaczliwa, co stan mojego zdrowia.
Czekam na lepszy czas...
A, właśnie. Zgodnie z doktorskim zaleceniem, rozciągam i ćwiczę staw skokowy i ścięgno Achillesa. O dziwo, widzę wyraźną poprawę. Kompletnie przestało boleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".