sobota, 5 stycznia 2013

Znajdzie się każdego

10 km ulicami

Nadal wiosenna pogoda, grzech siedzieć w domu w bezruchu. Około szóstej po południu przebiegłem się tą samą, co ostatnio, trasą. Siąpiła drobna mżawka, więc przy okazji nawilżanie cery, et cetera. Coraz bardziej mi się podoba, że nikt nie zwraca uwagi na biegnącego, żadnych durnych przysrywań. Znormalniało.
Nawet nie chce mi się zaglądać na stadion. Może tam już obeschło, może nie. W cholerę z OSiR-em i tamtejszą załogą. Da się żyć bez nich. A ulice są przyjemniejsze, niż krążenie 25 razy tym samym śladem.
Mirek zapisał się do Grodziska. Jest więc nas już dwóch.

Wiosną z Olą wyskoczymy na parę dni na Korsykę. Byłem tam dwa lata temu, chce się wrócić. Miałem problem, bo zgubiłem kartkę z namiarami na kwaterę w Bastii, a bardzo chciałem jeszcze raz odwiedzić sympatycznego Korsykanina, u którego wówczas się zatrzymałem. Okazuje się, że przy pomocy nowoczesnych mediów da się znaleźć każdego. Przejrzałem zdjęcia zrobione w czasie wyjazdu i znalazłem takie, które było zrobione z okna mieszkania na ulicę. Przybliżenie: jest nazwa kawiarni. Więc Google, wpis nazwy, wyskakuje adres. No to cap za Google Maps, zbliżenie, wchodzę w Street View. Przeszedłem się ulicą Boulevard Paoli, widzę kawiarnię. Staję przed nią, obracam się o 180 stopni i widzę wejście do kamienicy, w której spałem. Sprawdzenie adresu, wpis z dodatkowym tagiem "Chambre" - wyskoczył mi pan Louis Tinti, wraz ze zdjęciami pokojów, które udostępnia. Jeden z nich to ten, w którym spałem. Więc po 5 minutach poszukiwań znalazłem człowieka, o którym wiedziałem tylko to, że mieszka w Bastii i wynajmuje pokoje. Sympatyczny brodacz, Korsykanin do kwadratu. Codziennie siedzieliśmy z rana i rozmawialiśmy o historii, a mówi o niej z pasją i cholerne interesująco. Od niego dowiedziałem się, że nie Polska, tylko Korsyka miała pierwszą w Europie konstytucję. Kiedy wróciłem do Polski, sprawdziłem. To prawda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".