Paskudny dzień na bieganie. Zimno, pochmurnie, w dodatku po południu, kiedy mogłem wreszcie się przebiec, zaczął padać deszcz ze śniegiem. Pokręciłem się po lesie, dotarłem za tory, wróciłem ścieżką koło jeziorka. Zatrzymałem się w lesie, o którym wczoraj wspomniałem. Wszystkie piękne, dorodne sosny okropkowane na pomarańczowo, do tego trochę drzew liściastych. Na szczęście kropek nie ma na dorodnych świerkach, rosnących w sporej kępie w pobliżu dawnego obozu Hitlerjugend. Świerki ocaleją, ale sosen też szkoda. Warto o nie powalczyć. Kurka, Niemcy przed wojną ten las przeznaczyli na tereny rekreacyjne, wysadzili nawet alejki klonami i jaworami (gdzieniegdzie rosną do dziś). Przyszli Polacy z piłami i chcą to wszystko wyrżnąć. Po to, żeby parę kubików desek opchnąć...
Wojtasik i Ostrowski. Dobry duet |
Wieczorem było już znośnie. Bieżnia niestety nadal zamknięta.
OdpowiedzUsuńPolecam zajrzeć: http://www.bieganie.pl/?cat=280
OdpowiedzUsuńDzięki, ciekawe i praktyczne!
OdpowiedzUsuń