7,5 km
Pogoda wybitnie niezachęcająca. Nieprzyjemne wietrzysko, wyobrażam sobie, jak wiało w Kołobrzegu, gdzie spora goleniowska ekipa wybrała się na zaślubiny z morzem. Pierścienia pewnie nie wrzucali, choć kto wie, może Sebastian coś tam poświęcił z kilogramów, które codziennie szufluje? Robert jak zwykle w czołówce, 55:32 dało mu 22 miejsce. Z Goleniowa pobiegło 12 osób, dodatkowo jedna z Klinisk. Ładna reprezentacja, ładne wyniki.
Kłopotów z pogodą nie było za to w Barcelonie. Co prawda donoszą coś o jakimś deszczu, ale to chyba milsze od lodowatego wietrzyska włażącego za kołnierz. Zresztą, sam nie wiem. Z wieści wynika, że Aneta z Darkiem dotarli do mety, okazuje się, że w B. był też Tomek Oleszek, który na metę dotarł z czasem 4:12 i parę sekund. Po maratonie wypoczynek planują na wieczornym meczu. Fajnie mają, ale czeka ich sroga odmiana po powrocie do kraju. Z prognozy wynika, że od jutra wieczorem będzie zdrowo sypać śniegiem. Znaczy, globalnego ocieplenia ciąg dalszy.
Zgodnie z planem, ale przede wszystkim ze względu na paskudną pogodę, skróciłem nieco codzienną trasę. Dziwnie się czuję, mam wrażenie, że się obijam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".