środa, 10 kwietnia 2013

Dawać, kurka, tę wiosnę!

10 km

Powtórka z wczorajszej trasy. Zdecydowanie cieplej, od wczoraj stopniało sporo śniegu zalegającego po lasach. W prognozie na najlbliższe dni wzrost temperatury o 5 stopni jutro i 10 pojutrze. Wygląda, że to wreszcie koniec tej cholernej zimy. 
W lesie życie już się kotłuje. Spotkałem dziś parę stad saren i jeleni, na łąkach nad Iną hałasują żurawie. Ale dzikie kaczki wciąż koczują przy moście na Szczecińskiej, a one najlepiej wiedzą, kiedy można zrezygnować z diety opartej na suchym chlebie podrzucanym przez ludzi i przejść na pokarm naturalny. Skoro wciąż siedzą, to mają tajemną wiedzę, że jednak jeszcze parę dni lepiej żreć chleb.

Wiosnę widać i na stadionie, panjanek przejechał po bieżni swoim ciągniczkiem, wyrównał trochę. Kiedy ruszałem do lasu, policzyłem ludki kręcące się na żużlu. 17 osób, w tym sporo nowych, nieznanych twarzy. Oczywiście, głównie kobiety.

Pora brać się na poważnie do organizacji biegu 27/27. Wbrew pozorom, czasu niewiele, a spraw do załatwienia sporo, w tym różne zgody i pozwolenia, żeby mi potem nikt nie wypominał, że coś tam jest zrobione na lewo czy nieprofesjonalnie. Będzie profesjonalnie i na prawo!

Anetka z Darkiem łyknęli temat maratonów we Francji. Oferta jest tak duża, że trzeba ją uważnie przestudiować i rozważyć. A potem wskazać coś palcem, zmontować ekipę i po prostu się wybrać. Jutro po południu zabieram się za przeglądanie sterty folderów, jakie przywieźliśmy z Paryża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".