środa, 3 kwietnia 2013

Gotowe

7,5 km

Zanosi się najwyraźniej na dość chłodny bieg. Prognozy podobne do naszych, temperatura w porywach do +5, ale i przelotne opady śniegu. Takiego Paryża jeszcze nie widziałem. Ciekawe, czy prognozy się sprawdzą. Jeśli tak, to Francuzi pewnie pobiegną w kożuchach. 
Przebiegłem się, żeby się przymierzyć do stroju na niedzielny występ. Jeśli nie będzie wiatru, a temperatura się potwierdzi, to biegnę bez polaru, ale na długi rękaw. Mam dylemat, co zrobić w razie wietrznej pogody. Drugą połówkę na pewno będę robił w mokrych od potu ciuchach, rzecz w tym, żeby się nie przechłodzić. Ale zarazem nie przegrzać, gdyby zrobiło się cieplej. Zresztą, się zobaczy na miejscu. Biorę pakiet ciuchów na każde warunki, coś się wybierze.

Antybiotyk podziałał. Koniec z kaszlem, dusznością i w ogóle. Na wszelki wypadek biorę dalej, skończę w sobotę przed południem, żeby żołądek odpoczął do biegu i nie robił mi jakichś numerów.
Spotkałem się z Piotrkiem. Pobłogosławił na drogę, kaszląc jakby miał galopujące suchoty. Dał dowód, żeby odebrać za niego pakiet startowy. Pakiet się odbierze, numer przypnie się Oli, pewnie załapie się na ostatni kilometr, na medal i na fanfary. Się należy - wszak zapłacone.

Jak przypuszczałem: nikt się nie zgłosił na wyjazd. Będziemy mieli więc romantyczną wyprawę do Paryża, tous les deux. ;) Start o 7 rano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".