czwartek, 18 kwietnia 2013

Grodzisk wabi

10 km

Dziś, za dnia, objawił mi się Piotr Walkowiak i powiedział, że wczoraj anioł mówił do rzeczy. Pochwalił za posłuchanie rozsądnej rady.
Przed południem zamieniłem parę słów z Sebastianem i Robertem, w sobotę rano wyjeżdżają do Warszawy. Zapytałem o mercedesa. Nie zdziwiło mnie gdy usłyszałem, że aby go wygrać, trzeba wziąć udział w dziwnym konkursie i odpowiedzieć na parę niełatwych pytań. Po minach wnioskuję, że nie odpowiedzieli. Znaczy, że mercedes ma już właściciela, a w niedzielę tylko ogłoszą, kto nim został. Przekręt. Tym lżej mi rozstać się z myślą o maratonie Orlenu ;)

A gmina Mieszkowice zaprasza serdecznie. Impreza w Gozdowicach ma być kameralna, w ubiegłym roku wystartowało około 80 biegaczy. Medale podobno są ładne i zamówione specjalnie na tę okazję, żadne tam tandetki ze sklepu "wszystko po 30 groszy". Forsowania Odry w planie nie ma, może i dobrze, bo woda chłodna i szeroko rozlana. Żadna przyjemność. 
Grodzisk zaprezentował pakiety startowe. Ładne koszulki w błękitnym kolorze, do tego zgrabny plecak. Szlafroka w tym roku chyba nie będzie. Ale i tak najważniejsze jest zaplecze gastronomiczne, imponujące różnorodnością i obfitością. No i to niewyczerpane źródło z piwkiem, od którego w tamtym roku Mirek nie mógł się oderwać... Na razie na liście startowej jestem ja, Henio, no i oczywiście Mirek, jakżeby inaczej.

Zrobiłem powtórkę z wczorajszej trasy. Bardzo mi się nie chciało wyruszyć, bo akurat przechodził jakiś front atmosferyczny, ciśnienie spadło na pysk i myślałem, że zaziewam się na śmierć. Przemogłem się, a potem było już świetnie. Na Górze Lotników spotkałem czteroosobową, dobrze mi znaną brygadę kobiecą. Kobitki cztery razy w tygodniu robią rundę mającą 11 kilometrów. Zasuwają zdrowo, tylko podziwiać. Facetów w lesie zero. Pewnie wymarli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".