Druga linijka nad 'liste'!!! |
Stoisko Medoc |
Potem było przyjemniej. Poszliśmy mianowicie do części biznesowej, gdzie handlowano różnymi dobrami, ale też namawiano lud biegający na bieganie w określonych miejscach. I to drugie akurat nam się bardzo spodobało. Bo, proszę drogich czytelników, nie dość, że miejsca do biegania piekielnie atrakcyjne, to namawianie było połączone z rozpasaną (jak to we Francji) konsumpcją. Ale po kolei.
Tak właśnie było... |
Piotr znalazł się na liście 6 tysięcy wybranych |
Chrupiące bułeczki... |
A to wszystko pod niepozornym szyldem... |
Model owszem, ale nie biały |
Wyszliśmy w końcu, bo przecież nie można spędzić całego dnia na spijaniu francuskich specjałów. Pół dnia wystarczy. Trzeba umieć się prowadzić!
Reszta dnia spędzona na leniwym szwendaniu się po Paryżu. Jakieś zakupy, jakieś jedzonko w sympatycznej knajpie w Quartier Latin, wcale nie za wielkie pieniądze. I oczywiście wizyta na Square du Vert Galant, miejscu, którego nigdy nie pominę będąc w Paryżu.
Kwietniczek przed knajpką w Dzielnicy Łacińskiej |
Wiadoma katedra |
A to Square, dla mnie miejsce ważne od czasów liceum |
Wszechświatowa Składnica Kłódek na Moście Artystów |
Od razu widać, że zdjęcie zrobiono w Paryżu |
A w Paryżu wiosna! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".