czwartek, 4 kwietnia 2013

Paryż, pierwszy wieczór

1250 km, ale w autku

Dzień za kółkiem, 12 godzin spokojnej i bezpiecznej jazdy. Na miejscu byliśmy o wpół do ósmej, właśnie odpoczywamy. Jutro przed południem atakujemy Expo, wydrzemy Francuzom nasze pakiety. Potem rozejrzymy się po mieście, prawdopodobnie skupimy się na Montmartre, nie byliśmy jeszcze w katakumbach. No i oczywiście trzeba zrobić wszystkie niezbędne (zdaniem kobiet) zakupy: jakieś szale, kubki, dzwonki i inne duperele, bez których życie kobiety nie ma sensu. 
Pogoda na razie mało rajcująca. Wprawdzie cieplej, niż w Polsce i nie ma śniegu, ale za to pochmurnie i coś tam kapie z nieba, na szczęście niezbyt obficie. Jest nadzieja, że w niedzielę będzie ciut lepiej, może nie będzie padać. Owo "lepiej" to według dzisiejszego meteo od-2 do 2 stopni rano, ok. 10 po południu, raczej słonecznie i mało wietrznie. Szczerze mówiąc, dla mnie to nie ma specjalnego znaczenia, po Jastrowiu każde warunki są o niebo lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".