wtorek, 9 kwietnia 2013

Wracam do życia

10 km

Wczorajszy dzień cały w podróży. O dziwo, samopoczucie było świetne, droga zeszła przyjemnie i bezpiecznie. Gorzej było z wysiadaniem z samochodu. Mięśnie jeszcze jak z drewna, przyczep prawego achillesa opuchnięty i bolesny. 
Dziś achilles w stu procentach sprawny, śladu dolegliwości. Mięśnie jeszcze czuję, ale po południu wybiorę się na krótką przebieżkę, to najlepszy sposób na powrót do pełnej sprawności.
Są oficjalne wyniki. Mój czas to 4:13,41. Na mecie byłem 22045, bieg ukończyło 38690 osób, wystartowało 40108. 1418 biegaczy poległo na trasie. Na szczęście, mnie w tej grupce nie było ;) 

Bieg zrobiony. Jestem mocno zdziwiony. Spodziewałem się, że ze dwa-trzy tygodnie będę lizał rany po maratonie w Paryżu. Dziś nie czuję żadnych skutków niedzielnego, w końcu dość poważnego wysiłku. Wszystko w najlepszej kondycji. Nie rozumiem, co jest powodem nagłego ustąpienia wszelkich kłopotów z achillesami, stawami i w ogóle. Ale to miła zmiana.

2 komentarze:

  1. Duże brawa Szwagierku. No i co tam teraz planujesz? New York, New York ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba pomyśleć, ale na pewno będzie to coś efektownego.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".