sobota, 20 kwietnia 2013

Wystąpiliśmy godnie




Na początek odebraliśmy defiladę. To nam się spodobało
12 km

Nie wiem, jak w tych Gozdowicach mierzono owe 10,5 km. Z Google Maps wychodzi, że to było 11,9 km. Niemożliwe, żebym 10,5 km biegł w czasie 58 minut, a najlepszy zawodnik miał czas rzędu 40 minut. Biegłem dość ostro, z pewnością średni czas nie był na poziomie 5:35. To było coś rzędu 5-5:05.
To my w koszulkach od prezesa
Tak czy owak, wraz z Albercikiem zaprezentowaliśmy się godnie. Prezes klubu "ProGDar Marathon Team" zaopatrzył nas w nowiutkie koszulki klubowe, wprawdzie ciut przyduże, ale zawsze przecież możemy przytyć ;). W koszulkach wyglądaliśmy jak bracia bliźniacy, no i do tego profesjonaliści. Przebiegliśmy bez bólu, na mecie meldowaliśmy się z uśmiechami, jakby ta dyszka+VAT była dla nas malutkim pikusiem. 
Z miny wynika, że zazdrościłem Albercikowi czapeczki
Po biegu zaproszono nas do stosownego namiotu, gdzie przesympatyczne panie najpierw nakryły ładnie do stołu (zastawa prawie porcelanowa), po czym udekorowały go zestawem dóbr konsumpcyjnych, w tym m.in. karkóweczka, drób, sałatki, ciasta różnorodne, kawa, herbata. Zwięźle mówiąc, zostaliśmy podjęci w sposób niebanalny, za co też podziękowaliśmy w ciepłych słowach.
Potem było losowanie nagród. Na około 80 osób biorących udział w biegu było 40 nagród, więc nie zdziwiło nas, że obaj wylosowaliśmy jakieś dobro. Albercik ładną i porządną czapeczkę biegową (bardzo był zadowolony), ja zaś świetną, bardzo porządną torbę podróżną Nike, z metką pokazującą na całkiem niezłą cenę.  
Ale potem dostałem torbę. I już nie zazdrościłem

Podsumowując: bardzo przyzwoita impreza. W małych "dziurach" takie rzeczy traktują bardzo serio, w efekcie lud biegający wyjeżdża ukontentowany i doceniony. Imprezka kameralna, każdy czuje się tam ważny, sporo nagród, niezłe jedzonko, szkoda tylko, że po biegu nie było gdzie się umyć - ale to jedyne zastrzeżenie. Ogólna ocena - 5.

Jutro w Warszawie jakaś drobna impreza biegowa, coś ze 42 km. Ciekawe, jakie wrażenia przywiozą delegaci z Goleniowa i Klinisk.

Prawdziwie poważna impreza dopiero za tydzień: Cracovia Maraton. 

Info dla Darka: Rafał też był, godnie reprezentował. Dobiegł ostatni, ale to nie było ważne. Czekaliśmy i kibicowaliśmy, został doceniony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".