niedziela, 19 maja 2013

Finisz jeszcze raz

Wczoraj 5 km, dziś 6 km

Dotarł w końcu film z finiszu w Krakowie.
Paulinka była nieco rozczarowana, że bieg był tak krótki, przecież dzień wcześniej przebiegła na Błoniach cały kilometr bez śladu zmęczenia. Mateusz też kręcił nosem, bo myślał, że z dziadkiem przebiegnie cały maraton. Niezadowolenie ustąpiło, kiedy na szyjach zawisły medale, prawdziwe - maratońskie.

Wczoraj katastrofa, popadało. Bieżnia momentalnie zalana, po paru godzinach woda dalej stała, a nieliczni odważni przedzierali się bokiem. Dałem sobie spokój, wybrałem dziesięć okrążeń po asfaltowej ścieżce, też zresztą częściowo zalanej. Dawka zredukowana, bo te cholerne achillesy wciąż o sobie przypominają.
Aleja Róż, róg z Reymonta
Przed południem wybrałem się na przejażdżkę rowerem. Pokrążyłem po mieście, bocznymi uliczkami. Nie mogę się nadziwić, jak szkaradne jest to miasto. Nikt nie panuje nad architektoniczną wolną amerykanką, każdy kleci tę swoją lepiankę wedle własnych gustów, efekty są tragiczne. Żadnej formy, żadnej estetyki, wszechogarniajace dziadostwo, jakaś porąbana kolorystyka, do tego te reklamy w tureckim stylu: naćpane ich od metra, swojej roli nie spełniają, szpetne nieprawdopodobnie. Chyba zrobię sobie prywatny katalog goleniowskiej szpetoty, są tu prawdziwe perełki. Na przykład zamek zrobiony z gierkowskiej "willi".

Dziś mi wyjątkowo nie szło. Przed południem wybrałem się na trzydziestokilometrowy spacerek rowerem po okolicznych wsiach. Dawno na rowerze tak długo nie siedziałem, wiadomo więc, czym to się skończyło: czułem, jakby ktoś mi nakopał. Po południu zdecydowałem się na drobną przebieżkę, i to był błąd. Mięśnie drewniane, bieg ciężki i toporny, z ulgą wróciłem do domu.
Na stadionie piłkarzyki już drugi dzień świętują jakiś niebotyczny sukces "Iny", polegający na tym, że dzielna drużyna nie przegrała i nie spadła z 11 do 12 ligi. Z daleka słychać pijackie wycie i te ich przyśpiewki. Nie podchodziłem bliżej, żadna przyjemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".