środa, 22 maja 2013

Pod prąd

10 km

Ina dziś przegrała z Leśnikiem (bliżej nieznanym) 1:2. Nie było biesiady, chlania. Chamówa tradycyjnie, w trakcie meczu. 

Dla odmiany, trasa w drugą stronę. Najpierw droga na Lubczynę, park przemysłowy, a na koniec tura przez las i powrót przez Żeromskiego. Pierwszy raz od dość dawna 'na długo', bo dziś wiało i było ryzyko, że mocno pokropi. Uszło na sucho, ale za gorąco to nie było. Pogoda ma się podobno utrzymać do niedzieli; nie rozpaczam, bo półmaraton w upale to niewielka przyjemność. A nasz ukochany sołtys Klinisk Wielkich, Albercik, właśnie w taki czas zażywał wczasów w Opolu w ostatnią niedzielę, delektując się opolską sauną przez 42 km. Przeżył, czas niezły, złamał 'piątkę', ale podobno prawie na czterech kończynach. W pociągu ratował się piwkiem, kiedy wymieniliśmy się esemesami, był już po czwartym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".