środa, 1 maja 2013

Święto Grilla

12,5 km

1 Maja, Święto Spieczonej Kiełbasy. Po Polsce zaczyna się snuć odór przypalonego na grillu tłuszczu, zwęglonej kiełbasy, zeschniętej w podeszwę karkówki. Naród zgłodniały wiosennych rarytasów grilluje zawzięcie. 
Nastrój udzielił się i rodzince. Popołudnie spędziliśmy na działce Babci Jadzi, wciągając kiełbaski, kaszankę i karkówkę. Skusiłem się na kiełbasę i kaszankę, karkówkę już sobie odpuściłem, bo wiem, co by się działo na wieczornym biegu. Piwko też tylko jedno. I to się opłaciło, bo dzięki wstrzemięźliwości bieg nie wiązał się z pieczeniem w żołądku i innymi sensacjami. Kolacyjka już spokojniejsza: twarożek, pomidorki, porterek.
W południe spotkanie z Piotrkiem, zrelacjonował mi spotkanie u burmistrza w sprawie bieżni. Oczywiście, Jacek Kostrzeba zgłosił postulat budowy bieżni sześciotorowej, z nawierzchnią  gorszej jakości ("To się poprawi za 15 lat..."). Kostrzebę wyśmiano po interwencji Piotrka, który stanowczo optował za obiektem czterotorowym. Bieżnia będzie więc miała cztery tory, za to z nawierzchnią typu 'mondo', podobno obecnie najlepszą w świecie. Czemu nie, nie mam nic przeciw nowoczesności w domu i zagrodzie. 

Wieczorny bieg przyjemny wielce, choć było chłodno. Najpierw Góra Lotnika, potem przeskok przez "trójkę" na wysokości parkingu. Coś tam pokrzykiwał 'krokodylek', ale go zignorowałem, gość nie miałby szans mnie dogonić. Potem klasyka: park przemysłowy, wiadukt, droga lubczyńska i wreszcie kierunek - dom. 

Mam wrażenie, że ostatnio nieco przybrałem na wadze. Postanowienie na tę okoliczność: zero słodyczy. Pierwszy dzień za mną, bohatersko omijam napoczętą przez Oleńkę czekoladę, udaję, że nie widzę stert słodyczy w dziennym pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".