21,1 km
Goleniowska brygada |
Uzupełnianie elektrolitu |
Chwilę przed biegiem |
200 m do mety |
Grodzisk za nami. Ciężki dzień, bo pogoda straszna. Gorąco, duszno, były odcinki trasy, gdzie biegło się dokładnie z prędkością wiatru i miało się wrażenie, że powietrze jest zupełnie stojące. Wyniki mówią za siebie, rewelacji nie było. Bieg skończyłem na 717 pozycji na 2035 osób, które dotarły na metę. Czas 1:49:26, drugi czas wśród moich półmaratonów (najlepszy był zeszłoroczny Gryf). Jestem zadowolony, bo bieg poszedł tak, jak miał pójść: tempo było dość równe, bez ekstrawagancji i zrywów. Pierwsze kółko spokojnie i na luzie, piłem na wszystkich punktach, by się po drodze nie odwodnić. Niestety, serwowany w wodopojach izotonik był rozcieńczony niemiłosiernie, była to kolorowa woda bez minerałów i sacharydów. Szczęśliwie, zaopatrzyłem się wczoraj w trzy butelki izotonika lepszego sortu, jedną z nich Ola mi podała pod koniec pierwszego koła, miałem dzięki temu siły na połowę drugiego. Na 4-5 km przed końcem poczułem, że sił mi ubywa. W wodopoju wypiłem ile mogłem tej grodziskiej kolorowej wody, odzyskałem nieco siły i bez kłopotu dokończyłem bieg na drugiej pozycji wśród goleniowian, krótko za mną byli Tomek Oleszek i Mirek Lewandowski, chwilę potem zjawił się Maciek Walkowiak, potem Piotrek (biegł na wydrę, bez numeru), no i wreszcie Heniek Kopcewicz. Pierwszy oczywiście był Robert, skończył bieg na 50 pozycji i był wielce niezadowolony ze swojego czasu - 1:26:41.
Mirek w raju |
Komu? |
To chyba koniec pierwszego koła |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".