czwartek, 13 czerwca 2013

Kobita chciała mnie rozjechać

Wczoraj 10 km

Z pewną niechęcią, ale się w las wybrałem. Raz, że tradycja, dwa, że tylko solidna porcja biegu uprawnia do spożycia kolacji. Niby dlaczego mam sobie odmawiać kolacji? Tradycyjnie, bieg do "trójki" i powrót przez park przemysłowy. Jak zwykle, z duszą na ramieniu pokonywałem półtora kilometra drogi lubczyńskiej. I słusznie, bo starszawa kobita w citroenie ZGL 27147, choć droga była pusta, omal mnie nie potrąciła i zmusiła do uskoczenia na pobocze. Babsko bezczelne albo głupie, może i do tego ślepe. Jeszcze jeden dowód na moją tezę, że paniom prawo jazdy należy przyznawać po naprawdę skrupulatnym sprawdzeniu, co mają zamiar z nim robić. Jeśli włożyć do szuflady - to dawać. Jeśli mają zamiar z niego korzystać, to najlepiej dobrze rzecz przemyśleć.

Jutro gazeta przeze mnie przygotowana, w sporej części przeze mnie napisana, mam nadzieję - bez baboli z ubiegłego tygodnia. Idzie wreszcie tekst o biegu 27/27, obszerny list Piotrka na temat nieszczęsnego artykułu o bieżni, będzie też mój komentarz na ten sam temat, no i relacja z Grodziska podkreślająca uroki tamtego biegu, których na pewno nie będzie na tegorocznej Mili. Na sportowych stronach info o wyczynie Tomka Garbienia, który znienacka został wybitnym ultramaratończykiem. W sumie - spora dawka miłych wieści.
Dobrze, że teksty do gazety przygotowałem zawczasu, do wczoraj. Dziś, po wieczornej wizycie Piotrka, nie byłbym w stanie sklecić sensownego tekstu. Byłem natomiast w stanie czuwać nad ułożeniem gazety w coś w miarę strawnego dla czytelnika. Przynajmniej tak mi się wydaje ;)

Właśnie wyczytałem, że dziś zmarł jeden z uczestników biegu w Grodzisku. Facet po trzydziestce, zasłabł na trasie, przewieziony do szpitala, tam stracił przytomność. Jak widać, sport to zdrowie, ale nie dla wszystkich. Szkoda gościa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".